CZARNA JACHTA

Na szlaku legend…

„…Lekki wiaterek rozgonił roje drobnej meszki, naciągnął szary obłok na księżyc, przyćmił blade gwiazdy i przyniósł ochłodę. Niebo zdało się Augustowi wyjątkowo piękne. Skierował wzrok na ścianę lasu za jeziorem. Przetarł oczy, nie dowierzał wzrokowi. Czyżby zjawa?

Tymczasem zza Gawlickiego Boru wypływała na nieboskłon wielka, rozwidlona, czarna jak smoła stwora. Rosła, potężniała, przesłaniała już pół nieba. Wystrzelały z niej długie języki, łączyły się z pojedynczymi łachami w jeszcze czarniejsze i groźniejsze widziadło. Przerażony August dostrzegł zupełnie wyraźnie maszty, wydęte żagle, ostro zakończoną rufę i ogromny kadłub. W oddali wicher mocował się z lasem, odległy szum wypełnił powietrze.

Czarna Jachta! – wyrwało się ze ściśniętego gardła. – Karol! Czarna Jachta!- krzyczał.

Zerwał się Karol, spojrzał w niebo, ukrył twarz w dłoniach. Bał się.
Na jezioro runął wicher. …”

Tekst pochodzi z książki „Mazurskie opowieści” autorstwa Jadwigi Trassenberg. Wydawca: „Z bliska” Gołdap 2005